Ile razy w ciągu tygodnia zdarza Ci się wyrzucać nieotwarte jedzenie do śmieci, ponieważ skończyła się data przydatności? Ile razy w koszu lądowały zgniłe owoce, napoczęte wędliny czy sery, albo cały obiad? Wraz z takimi „porządkami” w śmieciach lądują niewyobrażalne ilości.. gotówki. Można temu zapobiec – korzystając z serii naszych porad.Na jedzeniu można oszczędzać, ale w obecnych czasach nie jest to za łatwy proces. Wchodząc do sklepu spożywczego jesteśmy atakowani aromatem świeżego pieczywa, kolorowymi pudełkami, pięknie wyglądającymi owocami, promocjami na słodycze, gotowymi daniami, które mają ułatwić nam życie, a także pięknymi witrynami. I jak tutaj kupić tylko jedną śmietanę i kilo cukru? Zawsze ze sklepu wyjdzie się z kilkoma produktami, których tak na dobrą sprawę nie chcieliśmy kupować. Ale i na to jest metoda.Jak oszczędzać na jedzeniuJako, że oszczędzanie na jedzeniu rozpoczyna się już w sklepie i w trakcie robienia zakupów, zaczniemy od tego. Idąc z myślą o zrobieniu zaopatrzenia spożywczego, idziemy zawsze z pełnym brzuchem – po obiedzie, albo innym sycącym i dobrym posiłku. Wówczas inaczej działają nasze receptory, nie reagujemy alergicznie na zapachy czy obraz pysznego jedzenia, poza tym, mając pełen żołądek inaczej dokonujemy wyboru. Nie wszystko nam „smakuje” i mamy na to ochotę. Aby poznać kolejny sposób jak oszczędzać na jedzeniu, prawdopodobnie nikogo nie zdziwimy, ale i pokażemy, że pomimo wiedzy, odrzucamy elementarne zasady dokonywania zakupów. Pamiętacie czym jest lista produktów, które są nam potrzebne? Na pewno każdy z nas się z tym spotkał, gdzieś nawet w filmach widział podobne manewry, ale sam tego nie praktykuje. Lista nie musi być w postaci kartki, możemy ją zapisać nawet na telefonie. Ale robimy ją w domu, przeglądając szafki, szuflady i planując posiłki na najbliższe dni oraz ilości tego jedzenia. Wchodząc do sklepu sięgamy wyłącznie po produkty z kartki, nic więcej. Nawet nie myślimy o włożeniu do koszyka tej czekolady czy ciasteczek maślanych. Umiar w jedzeniuKolejną sprawą jest sam umiar w jedzeniu. Po powrocie ze sklepu i dokonaniu nieudanych zakupów (czyli bierzemy wszystko co widzimy), już w pierwszej dobie zjadamy te produkty, które nas skusiły, nie patrząc na umiar. Kabanosy zagryzamy wędzonym serem, podczas gdy w piekarniku grzeje się pizza, brzmi znajomo? Tym samym przedstawimy ostatni patent na robienie oszczędności w jedzeniu. Planujemy menu na cały tydzień (albo chociaż 4-5 dni, by nie za często odwiedzać sklepu) i z listą dokonujemy odpowiednich, zbiorczych zakupów (więcej za mniej!).